Turystyka-podróże - fotoreportaz z wyprawy do Bodie, USA Kalifornia – miasto duchów "ghost town".
Fotografie i opis - Sławomir Orłowski 2005
Ruszamy w poszukiwaniu 2-giego najsłynniejszego w USA (zaraz po Tumbstone), miasta duchów, miasta cieszącego się w swoich czasach bardzo zła sławą – Bodie, Kalifornia. Zjeżdżamy z higwaya I-395 na słabo oznakowana lokalna 270, która ma nas tam zaprowadzić. Wg naszej mapy miasto powinno być na 10-11 mili. Ogarnia nas zwątpienie, ranga drogi co 3 mile spada o połowę, ani żywego „samochodu”, zadanych kierunkowskazów na Bodie, wspinamy się coraz wyżej, widok zasłania nam stok na który wjeżdżamy, droga co chwila rozwidla się bez zadanych oznakowań, 10-ta mila droga się kończy. Przed nami, … wąska droga iłowa, stajemy. Za długo mieszkamy w USA aby nie wiedzieć ze tu do każdego szanującego się miejsca nie wspominając już o słynnym parku historycznym prowadzi przynajmniej 4 pasmowa i co 1 mile znajdują się kierunkowskazy. To nie może być droga do Bodie ! Wysiadamy patrzymy po sobie, wbrew zdrowemu rozsądkowi i doświadczeniu wbrew logice decydujemy się jechać dalej, przynajmniej do momentu aby zobaczyć co kryje stok który zdobywamy, nikt z uczestników już nie wierzy że dojedziemy do Bodie. Martwimy się czy trafimy z powrotem do cywilizacji.
W grobowej ciszy jedziemy w tumanach kurzu kolejne 3 mile mając wrażenie ze przebyliśmy i dziesięć, nasz upór zostaje wynagrodzony, po drugiej stronie masywu górskiego widać w oddali nasze miasto duchów , witamy je spontanicznym hurrey!
|
Niesamowite jesteśmy w Bodie, droga a właściwie jej brak dodaje temu miejscu tajemniczości i nie dostępności. Czujemy się jakbyśmy niemalże zdobyli 8-tysiecznik w Himalajach. Pamiętajcie że mięliśmy na pokładzie 2-ke małych dzieci. To miasto duchów u stoku majestatycznie nam nim górujących gór Sierra Nevada jest od 1962 roku parkiem historycznym. Rok prędzej opuściła je ostatnia rodzina. W latach 30-tych gdy ostatecznie złoto się skończyło wg obsługi parku żyły tu tylko 4-ry rodziny. Zostawiamy samochód na piaskowym parkingu, przez 6 lat pobytu w USA, jeszcze nigdy nie parkowałem na piasku ! Nasz samochód zmienił kolor z białego na żółty, przez tylna szybę nie widać dosłownie nic. Piszemy brudas na szybie i udajemy się na zwiedzanie. Za 3$ na osobę przekraczamy na piechotę granice wymarłego miasta i przenosimy się do miasta duchów ….
|
Wokół majestatycznie sterczą ośnieżone Sierry w rozleglej dolinie stoi około 100-150 odrestaurowanych drewnianych domów, i kilkanaście porozrzucanych ekstremalnie zardzewiałych samochodów oraz całe mnóstwo różnorakiej maszynerii. Miasto w okresie rozkwitu w 1880 roku miało 8000-10000 mieszkańców. Jako ciekawostkę można podąć ze w 1987 roku U2 miało tu sesje zdjęciową do ich albumu The Joshua Tree.
|
Bujny rozkwit miasta rozpoczął się gdy w 1876 roku gdy odkryto tu kilkanaście bogatych żył złota, większość jego mieszkańców to były single pracujący przy jego wydobyciu. Wg rożnych źródeł wydobyto tu złoto o wartości 30-70mln$ (dolarów lat 20tych, wtedy butelka whisky kosztowała 1$). Na zdjęciu maszyny parowe używane przy wydobyciu złota.
|
Bodie dziś zamieszkuje 4 pracowników parku przebywają tu od maja do października. Pomimo ze leży ono w gorącej Kalifornii z racji wysokości, 53m wyżej niż nasze Rysy, jest tu tylko30 nocy w roku bez przymrozków. Bodie tez posiadło rekord liczby kolejnych najzimniejszych dni w dolnych 48 stanach. Zima temperatury spadają tu poniżej -20C co przy wiatrach przekraczających 100km/h szalejących tu o tej porze roku daje kombinacje trudna do zniesienia. Stad rekordowo mroźna zima 1879 zgarnęła wielkie żniwo pustosząc miasto, nie na długo. Wiosną 1880 kolejne tabuny poszukiwaczy złota awantur czy przygód zajęły ich miejsce.
|
Odrestaurowany sklep z przełomu XIX/XX wieku. Od 1962 roku gdy state Kalifornia przejął miasto co roku odrestaurowywane są kolejne budynki.
W tej chwili jest odrestaurowanych około 5%.
|
Aż trudno uwierzyć ze kiedyś to było tętniące życiem miasteczko i ze Main St. miała ponad mile długości , ze mieściły się tu dwa banki, związki zawodowe, że miasto miało swoja gazetę, ba nawet chińska dzielnice. Niestety standardem były tu morderstwa, strzelaniny, napady na dyliżanse, rozróby w saloonach.
Miasto miało tak zła sławę w pod koniec XIX wieku że mała dziewczynka której rodzina zdecydowała w poszukiwaniu łatwego zarobku się tu przenieść napisała w swoim pamiętniku: "Goodbye God, I'm going to Bodie."
Fraza ta stała się słynna na całym dzikim zachodzie i ukoronowała zła sławę Bodie.
Pastor F.M. Warrington w 1881 roku napisał o Bodie „morze grzechu,
smagane przez burze pożądania i pasji”. Statystyka jest tu przygniatająca w szczycie rozwoju Bodie posiadało jeden kościół i nawet 65 tętniących życiem saloonow w długiej na mile dzielnicy czerwonych latarni.
|
Kolejny porzucony wrak. Po drodze po której jeździł nie zostało już nawet wpsomnienie.
|
Bodie miało nawet swoją własna stacje benzynowa. Widzimy Dodge Graham.
Zatankowanie go pod koniec lat 20tych kosztowało 3$. Pracujący w kopalni górnik zarabiał 4$ dziennie za 12h pracy. Koszt utrzymania to około 1.5$ dziennie. Stosunek kosztów życia do zarobków był więc bardzo podobny do tego jaki dziś mają białe kołnierzyki w branży IT w San Francisko. Z ta różnicą że wtedy pracowało się 12h na dobę i 6 dni w tygodniu.
|
Cmentarz znajdował się poza rogatkami miasta, dziś w milczeniu przygląda się znajdującemu się poniżej kikutowi niegdyś rozległego i tętniącego życiem miasta. Interesujące jest ze podawano długość życia z dokładnością do 1 dnia. Tu najbardziej uświadamiamy sobie prawdę o tamtych latach, nikt z pochowanych tu mieszkańców nie przeżył więcej niż 45lat, a zdecydowana większość odchodziła na w początkowych latach 30.
|
|